Do Kapucynów
Środa, 16 września 2009
· Komentarze(0)
Najpierw długie czekanie z Kinia i Bartkiem na Domi i Aniasz( ktore byłyz rana w szkole). Kiedy wreszcie przyjechały, ruszamy w droge. Mój humor beznadziejny i zero chęci do jazdy ale po pierwszych 3 km diametralna zmiana:) Tempo jak na mnie szybkie, ale towarzysze czekaja kiedy trzeba. Standardowo postój na górze w Warzycach i zdjecia:) Kiedy jestesmy juz u bram Rzeszowa dzwonimy do Bartka K. jazda ścieżkami rowerowymi i potem dalej z Bartkiem K., który prowadzi nas do siebie. Po oglądaniu zdjec i miło spedzonym wieczorze dostajemy instrukcje jak najszybciej trafic do Saletynów na nocleg. Oczywiscie trzeba bylo sie lekko pogubić, bo by nie było. Na miejscu spotykamy kolejnych znajomych z zeszłego roku Asie i Mariana ( znowu poszedl na piesza zamiast jechac z nami). siedzimy do póżna bo trzeba sie jakoś umyć a "kapucyny"( wersja naszego Bartusia;P) nie zapewnili nam pryszniców w tym roku. Pozostała tylko wysępiona od kogoś miska. Bywa:)