Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2009

Dystans całkowity:651.08 km (w terenie 19.50 km; 3.00%)
Czas w ruchu:35:56
Średnia prędkość:18.12 km/h
Maksymalna prędkość:59.56 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:81.38 km i 4h 29m
Więcej statystyk

Odpust

Niedziela, 20 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100, z kimś
Na odpust, potem bigos, pożegnania i do domu... Wszystko dobre kiedyś musi sie skończyc:(

Pielgrzymka, dzień III

Sobota, 19 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100, z kimś
Cały dzień jazdy w pięknym terenie:D Troche 'asfaltu terenowego' a wieczorem ognisko integracyjne. Nie było budyniu:(

Bida... (Reszów- Orzechówka)

Czwartek, 17 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria z kimś, 50-100
Ktos musi pod górki jechac na samym koncu... i ta osoba jest zamykajacy grupe:D
a ja jechałam sobie przed ostatnia albo gdzies na koncu, na prostym wyskakiwałam na troche wczesniejsze miejsca. W Przyklasku spotykamy grupe górska m.in nasza Kinie która tak jak i w zeszłym roku na samym poczatku zerwała łancuch. Informacje wstępne, modlitwa wspólna i jedziemy dalej. Jeżeli chodzi o podjazdy to tego dnia były najgorsze z całej pielgrzymki. Straszono nas np. że w pewnym miejscu bedzie 5.5km ostro pod gore choc jak sie pozniej okazało było to tylko 3km. Dzien meczący bo trzeba sie było przestawić na tempo ktore było raz za szybkie raz za wolne. Ale jakoś i ja, "bida" (jak to mnie ktoś tego dnia nazwal), dojechałam na miejsce.

Do Kapucynów

Środa, 16 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria z kimś, ponad 100
Najpierw długie czekanie z Kinia i Bartkiem na Domi i Aniasz( ktore byłyz rana w szkole). Kiedy wreszcie przyjechały, ruszamy w droge. Mój humor beznadziejny i zero chęci do jazdy ale po pierwszych 3 km diametralna zmiana:) Tempo jak na mnie szybkie, ale towarzysze czekaja kiedy trzeba. Standardowo postój na górze w Warzycach i zdjecia:) Kiedy jestesmy juz u bram Rzeszowa dzwonimy do Bartka K. jazda ścieżkami rowerowymi i potem dalej z Bartkiem K., który prowadzi nas do siebie. Po oglądaniu zdjec i miło spedzonym wieczorze dostajemy instrukcje jak najszybciej trafic do Saletynów na nocleg. Oczywiscie trzeba bylo sie lekko pogubić, bo by nie było. Na miejscu spotykamy kolejnych znajomych z zeszłego roku Asie i Mariana ( znowu poszedl na piesza zamiast jechac z nami). siedzimy do póżna bo trzeba sie jakoś umyć a "kapucyny"( wersja naszego Bartusia;P) nie zapewnili nam pryszniców w tym roku. Pozostała tylko wysępiona od kogoś miska. Bywa:)

Ścianka

Środa, 9 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100, z kimś
Z yeti91 do Sącza na ścianke:) Średnia pół moja pół Kini.
Przerzutki i nie tylko rozwalone ale i tak Kinia powiedziała, ze damy rade, wiec dalysmy. Na Ropskiej przesiadka na rower Kini bo byla taka dobra:) Przerzutki reczne, takie coś tylko u mnie:D Tuz przed Sączem znowu zamiana pojazdów. Pod halą byłyśmy nawet troszke przed czasem. Na ściance fajnie:) Kinia kombinowała, jak tylko mogła łacznie z siadaniem na chwytach:D mi tez sie udalo na taką prostą wejść. Powrót juz na mojej bestii. Droge oświetlał nam krwisty ksieżyc, ale jak sie jedzie we 2 to to nie straszne.
Jak to dobrze, że dzisiaj był dzień dobroci dla zwierząt;P
Było świetnie:D dzieki;*

Zagubieni

Wtorek, 8 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100, z kimś
Wyjazd mial wygladac zdecydowanie inaczej ale i tak bylo fajnie:D Moja cudowna trasa treningowa wymyslona wczoraj nie wypalila. Ale chcialam gorki to mialam. Lekko po 9 ruszamy z Piotrkiem Zet(;P) i udajemy sie w kierunku Święcan. Potem decyzja ze nasza trasa jest za dluga, bo czas jest ograniczony, wiec zdecydowalismy sie wyskoczyc na Liwocz i spowrotem. W Czermnej pojechalismy za daleko, ale szybko sie zorientowalismy i skrecilismy w dobra droge. Zaliczyliśmy dosyć ciężki podjazd a potem patrzymy, droga na Liwocz oznaczona drewnianym drogowskazem. Reakcja w miare oczywista, choc mi sie to cos nie widzialo, pojechalismy tak jak znak wskazywal. Przepiekny zjazd:)Stwierdzilam, ze juz troche za dlugo jedziemy w kierunku Jasla wiec skrecilismy w lewo. I zaczelo sie:)
Dalsza trasa: przez łąke wzdluz potoka (w kierunku Czermnej),potem pani pokierowala nas bita sciezka az do zwirowej, dalej trawiasta sciezka(tu zawiodla nas metoda Liwocz to gora, jedzmy do gory), po kolejnych wskazowkach zjechalismy ziemista drozka az do lasu, nastepnie wg wlasnej intuicji znow do gory, dalej przez zaorane pole, przez trawe, i gdy zwatpilismy, w tej gluszy zobaczylismy dom i tubylcow. Dalej za ich rada: dojedzcie jakos do lasu, 150m wglab bedzie pole z wycietymi drzewami i beda 2 drogi w prawo i 1 w lewo to jedzcie ta bardziej w prawo( tu intuicja kazala nam jechac jednak ta druga droga w prawo). Zjazd i totalne zwatpienie, ze dotrzemy dzis na Liwocz. Jednak dojechalismy do dosc obiecujacej sciezki lekko pod gore (nastepnie, jak sie okazalo, stromo w dol)więc postanowilismy ją sprawdzic i to byl dobry wybór bo ta sciezka dojechalismy do szlaku zielonego. Dalej juz wiadomo, prowadzenie rowerow pod gore.
Na szczycie weszlismy do kaplicy na chwile, potem na wieże, gdzie bylo dwoje ludzi w srednim wieku (prawdziwi turysci, z mapa nie tylko w rece ale tez w glowie). Stali i rozpoznawali wszystkie widoczne górki;) Teraz czekal nas dlugi zjazd żółtym szlakiem i asfaltowka do Czermnej. Dalej wracaliśmy tak jak przyjechaliśmy, bo to błądzenie bylo jednak czasochłonne i meczace. Ostatecznie chyba by wyszlo duzo krocej (jesli chodzi o czas) jakbysmy pojechali ta wczoraj zaplanowana trasa ale nie bylo by takich atrakcji:D Uwielbiam sie w ten sposob gubic:D

czas i km razem z tymi prowadzonymi:)

Łysowa;P A robić nic to znaczy nic nie robić:)

Środa, 2 września 2009 · Komentarze(3)
Kategoria 50-100, sama
hah sprawy niby skonczone ale dalej sie za mna ciagna:/ ale tym razem to nawet dobrze, bo sobie wrociłam w okolice Wysowej i troche powspominałam. Załatwiłam co miałam załatwić a potem na polanke jedzonko i nicnierobienie. Wyłożyłam sie na ławce i odleciałam:D Potem szybciutko do żródełka i pijalni i powrót z 3 kilowym obciążeniem. Od klimkówki przyspieszenie, bo znowu załatwienia mnie goniły.

I takie refleksje: Szum rzeczki i ogolna cisza- w Wysowej po sezonie można naprawde wypoczać nawet jeżeli jest sie tam godzinke.
Klima ma swój urok (czasem, ale tylko wizualny) ;) woda dziś była jak lustro tak że aż miałam ochote skrecić i do niej wskoczyć;)
No i w końcu trzeba sie bedzie wybrać na Kope... Tylko z kim:/