Wpisy archiwalne w kategorii

z kimś

Dystans całkowity:1870.25 km (w terenie 44.00 km; 2.35%)
Czas w ruchu:86:06
Średnia prędkość:17.26 km/h
Maksymalna prędkość:59.56 km/h
Suma podjazdów:1350 m
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:64.49 km i 3h 26m
Więcej statystyk

Bida... (Reszów- Orzechówka)

Czwartek, 17 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria z kimś, 50-100
Ktos musi pod górki jechac na samym koncu... i ta osoba jest zamykajacy grupe:D
a ja jechałam sobie przed ostatnia albo gdzies na koncu, na prostym wyskakiwałam na troche wczesniejsze miejsca. W Przyklasku spotykamy grupe górska m.in nasza Kinie która tak jak i w zeszłym roku na samym poczatku zerwała łancuch. Informacje wstępne, modlitwa wspólna i jedziemy dalej. Jeżeli chodzi o podjazdy to tego dnia były najgorsze z całej pielgrzymki. Straszono nas np. że w pewnym miejscu bedzie 5.5km ostro pod gore choc jak sie pozniej okazało było to tylko 3km. Dzien meczący bo trzeba sie było przestawić na tempo ktore było raz za szybkie raz za wolne. Ale jakoś i ja, "bida" (jak to mnie ktoś tego dnia nazwal), dojechałam na miejsce.

Do Kapucynów

Środa, 16 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria z kimś, ponad 100
Najpierw długie czekanie z Kinia i Bartkiem na Domi i Aniasz( ktore byłyz rana w szkole). Kiedy wreszcie przyjechały, ruszamy w droge. Mój humor beznadziejny i zero chęci do jazdy ale po pierwszych 3 km diametralna zmiana:) Tempo jak na mnie szybkie, ale towarzysze czekaja kiedy trzeba. Standardowo postój na górze w Warzycach i zdjecia:) Kiedy jestesmy juz u bram Rzeszowa dzwonimy do Bartka K. jazda ścieżkami rowerowymi i potem dalej z Bartkiem K., który prowadzi nas do siebie. Po oglądaniu zdjec i miło spedzonym wieczorze dostajemy instrukcje jak najszybciej trafic do Saletynów na nocleg. Oczywiscie trzeba bylo sie lekko pogubić, bo by nie było. Na miejscu spotykamy kolejnych znajomych z zeszłego roku Asie i Mariana ( znowu poszedl na piesza zamiast jechac z nami). siedzimy do póżna bo trzeba sie jakoś umyć a "kapucyny"( wersja naszego Bartusia;P) nie zapewnili nam pryszniców w tym roku. Pozostała tylko wysępiona od kogoś miska. Bywa:)

Ścianka

Środa, 9 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100, z kimś
Z yeti91 do Sącza na ścianke:) Średnia pół moja pół Kini.
Przerzutki i nie tylko rozwalone ale i tak Kinia powiedziała, ze damy rade, wiec dalysmy. Na Ropskiej przesiadka na rower Kini bo byla taka dobra:) Przerzutki reczne, takie coś tylko u mnie:D Tuz przed Sączem znowu zamiana pojazdów. Pod halą byłyśmy nawet troszke przed czasem. Na ściance fajnie:) Kinia kombinowała, jak tylko mogła łacznie z siadaniem na chwytach:D mi tez sie udalo na taką prostą wejść. Powrót juz na mojej bestii. Droge oświetlał nam krwisty ksieżyc, ale jak sie jedzie we 2 to to nie straszne.
Jak to dobrze, że dzisiaj był dzień dobroci dla zwierząt;P
Było świetnie:D dzieki;*

Zagubieni

Wtorek, 8 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100, z kimś
Wyjazd mial wygladac zdecydowanie inaczej ale i tak bylo fajnie:D Moja cudowna trasa treningowa wymyslona wczoraj nie wypalila. Ale chcialam gorki to mialam. Lekko po 9 ruszamy z Piotrkiem Zet(;P) i udajemy sie w kierunku Święcan. Potem decyzja ze nasza trasa jest za dluga, bo czas jest ograniczony, wiec zdecydowalismy sie wyskoczyc na Liwocz i spowrotem. W Czermnej pojechalismy za daleko, ale szybko sie zorientowalismy i skrecilismy w dobra droge. Zaliczyliśmy dosyć ciężki podjazd a potem patrzymy, droga na Liwocz oznaczona drewnianym drogowskazem. Reakcja w miare oczywista, choc mi sie to cos nie widzialo, pojechalismy tak jak znak wskazywal. Przepiekny zjazd:)Stwierdzilam, ze juz troche za dlugo jedziemy w kierunku Jasla wiec skrecilismy w lewo. I zaczelo sie:)
Dalsza trasa: przez łąke wzdluz potoka (w kierunku Czermnej),potem pani pokierowala nas bita sciezka az do zwirowej, dalej trawiasta sciezka(tu zawiodla nas metoda Liwocz to gora, jedzmy do gory), po kolejnych wskazowkach zjechalismy ziemista drozka az do lasu, nastepnie wg wlasnej intuicji znow do gory, dalej przez zaorane pole, przez trawe, i gdy zwatpilismy, w tej gluszy zobaczylismy dom i tubylcow. Dalej za ich rada: dojedzcie jakos do lasu, 150m wglab bedzie pole z wycietymi drzewami i beda 2 drogi w prawo i 1 w lewo to jedzcie ta bardziej w prawo( tu intuicja kazala nam jechac jednak ta druga droga w prawo). Zjazd i totalne zwatpienie, ze dotrzemy dzis na Liwocz. Jednak dojechalismy do dosc obiecujacej sciezki lekko pod gore (nastepnie, jak sie okazalo, stromo w dol)więc postanowilismy ją sprawdzic i to byl dobry wybór bo ta sciezka dojechalismy do szlaku zielonego. Dalej juz wiadomo, prowadzenie rowerow pod gore.
Na szczycie weszlismy do kaplicy na chwile, potem na wieże, gdzie bylo dwoje ludzi w srednim wieku (prawdziwi turysci, z mapa nie tylko w rece ale tez w glowie). Stali i rozpoznawali wszystkie widoczne górki;) Teraz czekal nas dlugi zjazd żółtym szlakiem i asfaltowka do Czermnej. Dalej wracaliśmy tak jak przyjechaliśmy, bo to błądzenie bylo jednak czasochłonne i meczace. Ostatecznie chyba by wyszlo duzo krocej (jesli chodzi o czas) jakbysmy pojechali ta wczoraj zaplanowana trasa ale nie bylo by takich atrakcji:D Uwielbiam sie w ten sposob gubic:D

czas i km razem z tymi prowadzonymi:)

Posłaniec hmm a może posłanka:P

Sobota, 29 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50, sama, z kimś
W najgorszym deszczu do Kini, która nie dawała znaku życia. Trzeba sie było upewnić, że ma wolny wieczór:) A potem powrót z Kinią na nowym rowerku.

Wieczorem 18 Kini ale to już dojazd samochodem. Tak czy siak było genialnie:D
Jeeszcze raz wszystkiego najlepeszego Yeti:*

w odwiedziny

Poniedziałek, 17 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50, z kimś
Z Patrykiem do Oli, gdzie troche posiedzieliśmy, pogadaliśmy, a nawet zjedliśmy obiadek z rodzinką:) Potem Ola dała nam po worku śliwek na kierownicę i zdecydowała sie jechac z nami do Gorlic wiec dalej rozmawiajac spokojniutkim tempem, wróciliśmy:)

Rodzina, ach rodzina;)

Sobota, 15 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100, z kimś
Zbudzono mnie z samego rana ( 9.30;) i dowiedzialam sie, że tata chce jechac na rower. Z jednej strony masakryczne niewyspanie po nocnych obserwacjach z Aniaszem i Patrykiem oraz "syndromie Wacława Szpitalnego" <lol2> a z drugiej strony ostatnio zdarzało sie narzekac na brak towarzystwa do jazdy. Postanowilam wykorzystac okazje i zdecydowalam sie jechac:) Pogoda piękna, tempo dobre, bez jakichś szaleństw pod górki czy wogole. Dotarliśmy tym sposobem za Bednarke, mielismy odpoczac chwilke nad rzeczka ale zaroslo nasze miejsce wiec ruszyliśmy po chwili dalej. Pod tablicą "Nowy Żmigród" zrobiliśmy sobie zdjęcie i zaczeliśmy wracać, bo tata miał już mało czasu. W Bednarce tym razem pod domkiem myśliwskim postój, że by nie wieźć z powrotem do domu naszego prowiantu. Podsumowując: dawno tak miłej wycieczki nie mialam:) i tempo takie, ze mozna było i jechać bez zmęczenia i krajobrazy sie pooglądało:)

...

Piątek, 14 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100, sama, z kimś
Opis napisze potem o ile wena sie znajdzie , a parafrazując słowa Patryka "Wena będzie, chyba że jej nie bedzie"

Plany były zupełnie inne , ale ku miemu zaszkoczeniu Aniasz zdecydowała sie jechac ze mna. Pojechałyśmy sobie przez Bystrą, pod górę do Bieśnika. Tam załatwić pewną sprawę, co zajeło nam dużo dłużej niż planowałam;) Dalej do Szalowej, Łużnej, skąd Ania musiała już wracać, a ja pojechalam sobie przez Wiatrówki do Staszkówki ( nawet ta gora nie była taka straszna jak myślałam, w każdym razie w porównaniu z Bieśnikiem jest to niewielkie wzniesienie o niskim stopniu nachylenia) potem do Turzy. Oczywiście jazda w pełnym słońcu, ale za to jakie widoki:) Stamtąd miałam jechać już przez Kwiatonowice prosto do Gorlic ale nastapiła kolejna zmiana planów dlatego zjechałam do Sitnicy, potem do Rożnowic. Tu przykra niespodzinka:/ roboty drogowe co kawałek. wrrr:/ jakoś przejechałam choć niektórzy kierowcy wogole jakby nie zauważyli,ze jade, wyprzedzali autobus i cudem mijaliśmy sie na żyletki:/ dalej obowiązkowo lody w Bieczu i do Gorlic.

relaks;)

Czwartek, 30 lipca 2009 · Komentarze(1)
Kategoria 0-50, z kimś
Ela wieczorem nagle wpadła na pomysł, żeby gdzieś jechać. Choć chęci raczej nie miałam ale wykrzesałam je ostatkiem sił i tym sposobem wykręciłyśmy kilka km jadąc sobie ulicą Graniczną a potem przez las do Stróżówki. Wyjechałyśmy na Kogutka, skreciłysmy na Glinik a potem nowa droga do Gorlic. Po drodze ucieczka przed dwoma superszybkimi kundlami (na szczescie było z górki). Miło było i ładne widoczki, tylko jeszcze czuje poniedziałkowe i środowe km i to wcale nie w mięsniach:/ auu:/

i powrót;)

Środa, 29 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria ponad 100, sama, z kimś
Najpierw sama, potem przed strzyżowem spotkałam sie z Aniaszem, która po mnie wyjechała i dalej razem z dłuugimi postojami do Gorlic. Na początku słońce za chmurką i bardzo przyjemnie ale w momencie kiedy zaczął sie najgorszy podjazd na trasie- podjazd pod Warzyce, słonce wyszło zza chmur i zaczelo przypiekać niemiłosiernie. A na szczycie czekał na nas kapsel z tymbarku "kto pierwszy ten zdyszany";) już lepszy napis chyba sie nie mogł trafić:)